Bunt w Sobiborze - Szturm w nieśmiertelność

Bunt w Sobiborze

14 października 1943 w niemieckim obozie zagłady w Sobiborze miało miejsce powstanie zbrojne więźniów Sonderkommando. Celem była ucieczka z obozu i uratowanie się przed śmiercią. W obozach zagłady, oprócz nadzorców SS i wachmanów ukraińskich, niewielka cześć więźniów była wyselekcjonowana z transportów w celu obsługi „machiny zagłady”.

Byli to na ogół silni mężczyźni oraz rzemieślnicy oraz niewielka ilość kobiet. Do ich obowiązków należała, między innymi, obsługa krematoriów, spalanie zwłok, sortowanie zagrabionego mienia oraz praca w różnych komandach (stolarskich, szewskich, ciesielskich). Po upływie paru miesięcy, często nie więcej niż trzech, grupa pracująca przy grzebaniu i spalaniu zwłok była likwidowana i zastępowana nowymi więźniami.

Po otrzymaniu tajnej wiadomości od załogi z obozu w Bełżcu o planowej likwidacji obozu w Sobiborze, więźniowie postawili wszystko na jedną kartę i postanowili przygotować bunt.

Późnym latem i jesienią 1943 do Sobiboru zaczęto kierować ostatnie transporty, m.in. Żydów z likwidowanych gett na wschodzie: w Wilnie, Lidzie. W drugiej połowie września do Sobiboru dotarło kilka transportów Żydów z Mińska. Wybrano z nich do pracy przy budowie obozu IV grupę więźniów, w której byli m.in. jeńcy wojenni. Wśród nich znajdował się Aleksander Pieczerski oraz grupa sowieckich więźniów wojennych. Do wcześniej zawiązanej przez Leona Feldhendlera konspiracji obozowej, dołączyła grupa Aleksandra Pieczerskiego. Dotychczas większość więźniów nie miała doświadczenia w walce (była to głównie ludność cywilna), a dołączenie Aleksandra Pieczerskiego stało się szansą na powodzenie planowanego już wcześniej buntu.

W dniu 14 października, około godziny 15:30, rozpoczęło się powstanie. Po wcześniejszym odcięciu łączności telefonicznej, więźniowie zwabiali esesmanów do baraków ze skradzionym mieniem, warsztatów i innych budynków pod różnymi pretekstami. Za pomocą narzędzi i innych przedmiotów „po cichu” uśmiercano oprawców.

Około godziny 17:00 (godzina apelu popołudniowego) rozpoczęła się wymiana ognia z załogą SS oraz ukraińskimi strażnikami pilnującymi obozu. Sforsowano zasieki z drutu kolczastego. Więźniowie zaczęli uciekać do pobliskiego lasu. Część poniosła śmierć w trakcie ostrzału wachmanów oraz od eksplozji min przeciwpiechotnych. Pola minowe znajdowały się zaraz za ogrodzeniem obozu.

Według danych szacunkowych pochodzących z różnych źródeł, w obozie znajdowało się około 600 więźniów, z czego 300 udało się uciec z obozu. W następnych dniach pojmano 107 osób, które rozstrzelano. Po stronie oprawców śmierć poniosło 12 członków załogi SS. Zostali pochowani z honorami wojskowymi na niemieckim cmentarzu wojennym w Chełmie. Zginęło dwóch wachmanów, a kilku zostało rannych.

Do końca wojny udało się przeżyć 46 uczestnikom buntu oraz paru osobom, którym udało się wcześniej uciec z obozu. Nie przeżył nikt z więźniów Sonderkommanda z obozu III (strefa śmierci) 

Po powstaniu Aleksander „Sasza” Pieczerski wstąpił do oddziału partyzanckiego, który nawiązał kontakt z Armią Czerwoną, a następnie powrócił do czynnej służby. Ze względu na fakt, że w Związku Radzieckim pobyt w niemieckiej niewoli uznawany był za „hańbiący występek”, został on jednak zdegradowany do stopnia szeregowca i zesłany do karnego batalionu. Po wojnie był szykanowany; spędził także kilka miesięcy w więzieniu. Po wyjściu na wolność, przez kilka lat pozostawał bezrobotny.

Polecam książki:
Marek Bem „Powstanie w Sobiborze”
Aleksander Pieczerski „Szturm w nieśmiertelność – wspomnienia”

Sobibór Bunt
Bunt w Sobibórze
Aleksander Peczerski


Zdjęcia archiwalne - domena publiczna. Jeżeli zostały naruszone prawa autorskie proszę o kontakt. Zdjęcia zostały umieszczone w celach informacyjnych, nie zarobkowych, ani zawierającej krypto reklamy.